wtorek, 26 sierpnia 2014

Decyzja odnośnie P.Z.

Mam wrażenie, że jestem s powrotem w tym samym punkcie co przed wyjazdem odnośnie Piotrka Z. Wtedy jeszcze miałam i w sumie nadal mam słuszne wnioski do jakich doszłam (o których wspomnę później), ale NIESTETY zabrakło decyzji z mojej strony. Sama usiłuję to zrozumieć dlaczego, ale chyba już wiem... Po prostu chcę i potrzebuję spotkać się z człowiekiem, który otoczy mnie opieką, szacunkiem, przyjaźnią, miłością, ale też będzie pomiędzy nami żar. Tak się składa, że Piotrek od kilku spotkań odkąd powiedział w prost, że on mnie z nim nie widzi. Aczkolwiek chcę się spotykać i traktować mnie jak koleżankę? Wszystko by mogło być tylko, że on myli pojęcia albo się okłamuje...Z koleżanką nie uprawia się seksu/miłości czy jakkolwiek to nazwać....

Sanatorium w Krynicy Zdrój .... :)))))

O to jestem na "starych śmieciach" czyli we W-iu. Do tej pory a minęło 2 tyg.odkąd wróciłam nie mogę tak do końca przyzwyczaić się a to dlatego, że tam było CUDOWNIE! Cudnie zaiście, że tak to ujmę.
Fantastyczny kontakt z naturą, kilka wskazówek co dalej w kwestii mojego zdrowia, sporo mentoryzmu, którego tak szukam i...odpoczynku od mojego domu...

CDN. Teraz muszę zacząć pisać kolejny post

czwartek, 1 maja 2014

Pan "P.Z. no. 2"

Stało się to co najwyraźniej miało się stać... Czyli po znajomości z P.Z. Zastanawiam się teraz po takim czasie w jakim celu mieliśmy się spotkać i chyba już wiem dlaczego... Zobaczyłam jak bardzo powinnam najpierw siebie stawiać na pierwszym miejscu i jak ważne są moje potrzeby, które tu raczej nie były respektowane... Mam też żal do siebie za to, że nie dość dostatecznie walczyłam o siebie i swoje racje i potrzeby. Teraz gdy patrzę na siebie z perspektywy czasu to spotkałam Piotrka w sytuacji gdy dopiero zaczęłam szukać pomocy psychicznej i wsparcia na zewnątrz i jeszcze byłam zagubiona dość mocno a raczej nadal tak jest...

CDN...

wtorek, 18 lutego 2014

Weekend "Walentynkowy" i efekt późniejszy

To co się wydarzyło na tym wyjeździe przeszło moje najśmielsze wyobrażenia a raczej tego czego nie wyobrażałam sobie... Efekt jest taki, że M. ma podrapaną twarz  a mnie boli ramię od jego próby wykręcenia mnie ręki (żebym się uspokoiła - taki podał argument) czego efektem były moje krzyki i kopnięcie nogą w klucze od stacyjki.... Z tego później powodu kluczyki były zgięte, ale jakoś M. je wyprostował i pojechaliśmy dalej. Ah i jeszcze zapomniałabym dodać, że strasznie mi naubliżał, wyzywając od najgorszych... Potem rzekomo żałował i wcale tak nie myśli, tiaaa.....
Dlaczego zdecydowałam się wyjechać mimo, że nie miałam ochoty (i na dodatek musiałam skłamać w domu, że wyjeżdżam na spotkanie w sprawy pracy, aby wyglądało wiarygodniej i fatalnie z tym kłamstwem się czułam i nadal czuję) Zaryzykowałam wyjazd, bo M. unikał jak ognia rozmów na ważne tematy, więc pomyślałam, będzie okazja, bo u niego nawet w domu nie można trochę głośniej porozmawiać. No, ale efekt stał się zdumiewający dla nas obojga. Szkoda, że M. nie zna mnie na tyle, żeby wiedzieć, że nie wyzwiskami i przemocą uspokoi mnie. Gdyby starał się mnie uspokoić było by inaczej a tak....
Natomiast ważniejsze jest to, że mimo przeprosin z obu stron. Uważam, że oboje o tym nie zapomnimy (M. chce - tak przynajmniej mówił, natomiast Ja na pewno nie). I to nie dlatego, że chcę "pielęgnować" te złe a nawet powiedziałabym drastyczne wspomnienia. Po prostu to zdarzenie pokazało mnie samej jak negatywnie, ale to NEGATYWNIE (dosłownie dużymi literami) działa na mnie M. Po pierwsze nie ufam mu na prawdę i dosłownie NIE UFAM!  Zawiódł na całej linii. Sam fakt, że zdecydowałam a raczej podkusiło mnie zalogować się skutecznie (po raz pierwszy na jego pocztę, choć zaczęło się od konta na Sympatii, chciałam spr. czy w trakcie ponownych kontaktów ze mną umawiał się z innymi Paniami, ale nie było żadnej takiej wiadomości od stycznia br., no ewentualnie skasował a tego już nie sprawdzę...) To już mi pokazało jak źle jest. Na poczcie szukałam zdjęć z sesji poprzednich, ale nic nie znalazłam, raczej trzyma na firmowej a tam to już nie tak łatwo się dostać... W każdym razie na prywatnej poczcie znalazłam dwie informacje, których "odkrycie" nie było za przyjemne, ale jak to mówią "szukajcie a znajdziecie" tu akurat fatalne w skutkach. Otóż znalazłam jeden mail z reaktywacją na konta na stronie "Randki sex zone" (czy jakoś tak) w każdym razie strona z płatnymi anonsami dot. seksu. Tam się już nie mogłam zalogować....
A drugi mail dotyczył skopiowanej rozmowy M. z jakąś nieletnią (jeśli dobrze pamiętam imię Mirellą Charzyńską spr. w historii, w necie znalazłam o niej info, że jest gimnazjalistką) o sesji, która dot. zdjęć lub filmu na płatnej stronie. Oczywiście wszystko dot. seksu.... Jeśli dobrze pamiętam miał być "seks ze skończeniem (tu użyto słowa spuszczenie) w ustach" coś w ten deseń. M. pytał o jej głębokość gardła i rozwartość (że tak się wyrażę) pipy. Na pyt. o jej rozwartość gardła, napisała, że zależy jakiego ona ma długiego, i że mówią, że ma tzw. "głębokie gardło". Napisał, żeby sobie wzięła jakieś podkolanówki i termos. wymienili się nr tel. M podał swój służbowy. Na koniec padło od M. zapisanego jako "foto" Cała rozmowa miała najprawdopodobniej miejsce na GG (część rozmowy skopiował sobie na prywatnego maila przesyłając jednocześnie na firmowy w dniu 30 stycznia 2013 r.)
Teraz efekt jest taki, że trochę żałuję, że byłam taka wścibska i tak "grzebałam", ale mam wrażenie, że to tylko wierzchołek góry lodowej, że robił z siebie takiego świętego...

Generalnie odczuwam teraz wstręt, brak zaufania (to ostatnie się tylko pogłębiło). Efekt "reaktywacji" znajomości przez sesję z Militaria (pomysł zbliżony, tylko, że teraz z modelem, mocniejsze zdj. oczywiście bez twarzy, z założeniem prezentowania produktu. Choć szkicu jak mają te zdj. wyglądać jeszcze nie dostałam, bo "księciunio" czyli P. ma urlop z powodu spraw rodzinnych.)
Napiszę co czuję do niego czyli "M". Mianowicie czuję" wstręt, brak zaufania, złość, żal, smutek. Czuję, że ten człowiek jest wampirem emocjonalnym! Wszystko a raczej większość co mówię, robię i przeżywam neguję i robi wszystko żebym nie czuła się bezpiecznie i swobodnie. Ma taki roszczeniowy sposób. Prawie cały czas neguje moje pomysły, mnie nie chce słuchać (Choćby w kwestii zdrowotnej), ale o sobie gada jak najęty.
Trzeba to zakończyć i z nim i z Militaria...

CDN.

niedziela, 19 stycznia 2014

"Familie"

Kochany pamiętniku,

Gdyby opowiedzieć komuś jaka kłótnia wydarzyła się jakieś pół godz. temu mógłby nie uwierzyć. Jestem w takim szoku, że na obecną chwilę będę pisała to co czuję i być może będzie to w ogóle niechronologiczne. Generalnie wg. mojej matki jestem cyt. "leniem" i "trutniem" i ją "wykorzystuję" a skąd się wzięła? A no z tego, że nie pracuje nadmienię jakiś czas (bo czas to pojęcie względne, choć rzeczywiście trochę to czasu trwa...)
Jestem po rozmowie ponad 3 h...dokończę wkrótce wnioski, bo boli mnie głowa...

Pan "M"

Kochany pamiętniczku,

Jest 2:28 w nocy a Ja od północy spać nie mogę po ostatnich kilku spędzonych dniach z Panem "M". Można powiedzieć, że znajomość czy jakkolwiek to można aktualnie nazwać zaczęło nabierać na nowo jakieś relacji... Problem w tym, że została wznowiona przez sesję jaką mam wykonać dla firmy "M..."
Dziś poczułam, że nie ma najmniejszego sensu spotykanie się z tym człowiekiem poza wykonaniem zdjęć, bo po prostu ZNOWU wracam do punktu wyjścia :/ agrrr  Czuję wściekłość i frustrację ponieważ zostały pobudzone moje zmysły (trochę w ramach "ćwiczenia" przed sesją a trochę rzekomo, aby "potusiać się"), ale tak na prawdę Ja czuję ogromny niesmak, niedosyt i ZNOWU frustrację!
Teraz jest 03:54 chciałabym dalej pisać dając upust swym emocjom, ale już jestem padnięta (w między czasie aktualizowała się nowa wersja GG, że nie mam archiwum i w miedzy czasie starałam się odnaleźć odp., ale dopiero będę mogła zadać pyt. na forum, gdy administrator zaakceptuje moje nowe konto.
Także co do tej nowej sytuacji z Panem "M" dokończę później.